rudosterka zielonolica , według dokumentów ma 2,5msc. jest śliczna, bardzo żywa i co najważniejsze nie boi się nas jakoś mocno.
nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale wczoraj kiedy franka zaczęła już swobodnie jeść i pić w klatce, otworzyłam jej klatkę, żeby troszkę rozprostowała skrzydełka. ku naszej radości kilka razy podleciała do nas, usiadła na moją głowę i głowę syna. Syn oczywiscie chcial by wiecej... ale tłumaczę mu, że musimy być cierpliwi i że na pewno będzie więcej , ale za jakiś czas.
Frania póki co boi się ręki , nie wzięła nic z dłoni, za to spokojnie usiądzie na podsunięte jej ramie. I tu mam do Was pytanie czy to nie był błąd że ją tak szybko wypuściłam? Paput podobno był ręcznie dokarmiany, hmm tylko czemu tak się ręki boi? ewidentnie nie jest dzikus, bo człowieka się nie boi, ale troszkę ta panika na widok dłoni mnie martwi.
ach i ciesze się ogromnie, ze nie mialam wczoraj za dużych problemów z namówieniem koleżanki co by do klatki wróciła. usiadła na podsunięty patyk i tak udało mi się ją włożyć do klatki. mam nadzieje,ze ten sposob będzie działał na dłużej.
w tej chwili Franka szaleje po klatce. obgryza gałązki i wyczynia wygibasy :)
pozdrawiam wszytskich użytkowników forum. postaram się na bieżąco pisać o naszych postępach z Franką.
płeć paputa jest umowna :) nie wiemy co to jest , ale że imię padło na Franka, wiec została nasza rudzia na dziewuche ochrzczona

czy skoro wczoraj była wypuszczona, to dziś mogę ją też wypuścić? naczytałam się że papugi powinny chwilę w klatce posiedzieć, aby się przywyczaić do nowego otoczenia.... no a ja na dzień dobry zrobiłam bląd i Franie wypuściłam.