Historia pewnej ucieczki.
Moderatorzy: wojtek, GoldAngelo, Boguśka, Grzegorz, misia458, Krysia-, WOJTEKZ
-
- Posty: 9
- Rejestracja: pn sie 25, 2008 10:30
- Ptaki które hoduję: Aleksandretty, rozelle
- Lokalizacja: Rybnik
Historia pewnej ucieczki.
Długo zastanawiałem się czy opisać w ogóle ten temat, bo świadczy o mojej głupocie, roztargnieniu, myśleniu o wielu rzeczach na raz. Ale myślę sobie niech będzie ostrzeżeniem dla innych, ale po kolei.
Po którymś z kolei zapracowanym dniu w pracy a potem przy remoncie domu poszedłem do moich ptaków – najpierw nakarmić a potem z zaciekawieniem obserwować ich poczynania, gdyż w kwietniu zaczął się okres godowy i ptaki stają się aktywniejsze. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że woliera z parą papug królewskich jest pusta !!! Jeszcze była nadzieje, że są w budce lęgowej, ale nie. Drzwi w wolierze nie zamknięte, w korytarzu otwarte i ptaki poleciały, czyli mogły uciec już 24 godz. temu.
W pierwszej kolejności sprawdziłem czy w obejściu na trawie nie ma czerwonych piór, czyli czy z ptakami nie zabawił się mój owczarek. Całe szczęście na trawie ani śladu piór, czyli jest nadzieja, że żyją. Poinformowałem rodzinę i ruszyliśmy w teren na poszukiwania. Po chwili pierwsza radość słyszę głosy jednej z papug, za jakiś czas drugiej. Są obie. Nawzajem się nawołuję a tuż przed zmierzchem siedzą na jednej gałęzi. Niestety, przy próbie wejścia w nocy na drzewo złamała się jedna z gałęzi i ptaki pofrunęły w dal.
Nie powiem żebym noc przespał spokojnie. O 6 rano obudziłem się bez zegarka i wyruszyłem na poszukiwania. Ledwo wyszedłem z domu zobaczyłem całą parę na pobliskim świerku, ale gdy tylko zbiżyłem się odfrunęła. Przyleciała w pobliże wolier (gdzie jest druga para tych papug), tak jakby się chciała pożegnać i odleciała. Pojawiły się dopiero późnym popołudniem. Cdn…
Jak ta sprawa się zakończyła opiszę jutro. Wy natomiast sprawdźcie czy macie dobrze zabezpieczone woliery.
Po którymś z kolei zapracowanym dniu w pracy a potem przy remoncie domu poszedłem do moich ptaków – najpierw nakarmić a potem z zaciekawieniem obserwować ich poczynania, gdyż w kwietniu zaczął się okres godowy i ptaki stają się aktywniejsze. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że woliera z parą papug królewskich jest pusta !!! Jeszcze była nadzieje, że są w budce lęgowej, ale nie. Drzwi w wolierze nie zamknięte, w korytarzu otwarte i ptaki poleciały, czyli mogły uciec już 24 godz. temu.
W pierwszej kolejności sprawdziłem czy w obejściu na trawie nie ma czerwonych piór, czyli czy z ptakami nie zabawił się mój owczarek. Całe szczęście na trawie ani śladu piór, czyli jest nadzieja, że żyją. Poinformowałem rodzinę i ruszyliśmy w teren na poszukiwania. Po chwili pierwsza radość słyszę głosy jednej z papug, za jakiś czas drugiej. Są obie. Nawzajem się nawołuję a tuż przed zmierzchem siedzą na jednej gałęzi. Niestety, przy próbie wejścia w nocy na drzewo złamała się jedna z gałęzi i ptaki pofrunęły w dal.
Nie powiem żebym noc przespał spokojnie. O 6 rano obudziłem się bez zegarka i wyruszyłem na poszukiwania. Ledwo wyszedłem z domu zobaczyłem całą parę na pobliskim świerku, ale gdy tylko zbiżyłem się odfrunęła. Przyleciała w pobliże wolier (gdzie jest druga para tych papug), tak jakby się chciała pożegnać i odleciała. Pojawiły się dopiero późnym popołudniem. Cdn…
Jak ta sprawa się zakończyła opiszę jutro. Wy natomiast sprawdźcie czy macie dobrze zabezpieczone woliery.
-
- Posty: 9
- Rejestracja: pn sie 25, 2008 10:30
- Ptaki które hoduję: Aleksandretty, rozelle
- Lokalizacja: Rybnik
Późnym popołudniem w okolice wolier przyleciała samica. Ukradkiem obserwowałem jej poczynania. Była coraz bliżej, aż w końcu usiadła na dach woliery a później zaczęła wspinać się po siatkach każdej z poszczególnych wolier. Zatrzymała się na swojej wolierze, którą spenetrowała od ziemi aż po dach, tak jakby chciała znaleźć wejście. I wtedy pomyślałem zaryzykuję przecinając siatkę i robiąc wejście od frontu. Podchodząc spokojnie do woliery samiczka uciekła, ale na pobliskie drzewa. Po drodze zatrzymała się na płocie i spoglądała w korytarz woliery, ale nie weszła. Ja natomiast wyciąłem pasek siatki od ziemi na ok. 20 cm x 20cm. Gdzieś w oddali usłyszałem też samczyka, myślę to dobry znak – nie rozdzieliły się. Po kilkunastu minutach sytuacja powtórzyła się – samiczka wróciła i zaczęła zwiedzać fronty poszczególnych wolier i zatrzymała się na swojej wolierze szukając wejścia. NO I UDAŁO SIĘ!!! Jak gdyby nigdy nic przyszła z wycieczki udajęc się od razu do jedzenia. Zabezpieczyłem prowizoryczne wejście i myślę połowa sukcesu jest osiągnięta. Sposób okazał się skuteczny to może i samczyk wróci. I nie pomyliłem się. Zachowanie jego było podobne jak samiczki, ale nie kwapił się z wejściem: majestatycznie chodził po trawniku i zajadał mlecze, ale w końcu i on się skusił na przygotowane w wolierze smakołyki. Odetchnąłem z ulgą: cała para wróciła i sama weszła do woliery. Ale to nie wszystko: punktem kulminacyjny tego dnia było to, że po kilkudziesieciu minutach ptaki te zaczęły się parzyć.
Na koniec dnia przyszedł czas na refleksje: co było powodem że ptaki wróciły? Myślę że oprócz szczęścia i drugiej pary z którą uciekinierzy się nawoływali, to inteligencja tych ptaków. Świadczy to też o tym, że ptaki akceptują warunki, które im stworzyłem.
Szczęście także jest potrzebne: uciekły wiosną, kiedy są opryskiwane drzewka owocowe, a widziałem ich jak zajadały kwiaty jabłoni. Gdyby… no ale na szczęście minęło już parę tygodni i nic się nie dzieje.
Teraz myślę dlaczego nie robiłem zdjęć? Jednak stres był duży, a z drugiej strony nie chciałem ich niczym spłoszyć.
I w tym przypadku sprawdza się przysłowie: „Mądry Polak po szkodzie” ale na szczęście dla mnie tylko w połowie: zmądrzałem (natychmiast zrobiłem dodatkowe drzwi w korytarzu wolier), ale na szczęście szkody nie było.
Na koniec dnia przyszedł czas na refleksje: co było powodem że ptaki wróciły? Myślę że oprócz szczęścia i drugiej pary z którą uciekinierzy się nawoływali, to inteligencja tych ptaków. Świadczy to też o tym, że ptaki akceptują warunki, które im stworzyłem.
Szczęście także jest potrzebne: uciekły wiosną, kiedy są opryskiwane drzewka owocowe, a widziałem ich jak zajadały kwiaty jabłoni. Gdyby… no ale na szczęście minęło już parę tygodni i nic się nie dzieje.
Teraz myślę dlaczego nie robiłem zdjęć? Jednak stres był duży, a z drugiej strony nie chciałem ich niczym spłoszyć.
I w tym przypadku sprawdza się przysłowie: „Mądry Polak po szkodzie” ale na szczęście dla mnie tylko w połowie: zmądrzałem (natychmiast zrobiłem dodatkowe drzwi w korytarzu wolier), ale na szczęście szkody nie było.
- Figa
- Posty: 715
- Rejestracja: czw wrz 21, 2006 21:02
- Ptaki które hoduję: Amazonka niebieskoczelna
- Lokalizacja: śląskie
Może papugi uznały, że ta wolność to jest przechwalona, żarcia mało, sama zielenina, do tego trzeba szukać, poco komu taka wolność, lepszy hotelik***** z pełnym wypasem i sprzątaczką .
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość