Przeczytałem wiele tematów na tym i innych forach zanim kupiliśmy papugę. Najpierw w celu wybrania gatunku, a później aby prawidłowo się ptakiem opiekować.
Nie będę się rozpisywać co zadecydowało, ale w końcu padło na eclectusa. Jako, że nie byliśmy do końca pewni czy chcemy mieć parę, to na początek miał być karmiony ręcznie młody (maksymalnie do 6 miesięcy) samczyk, i oczywiście jak to w życiu bywa adoptowaliśmy 9 miesięczną samiczkę
![Usmiech :-)](./images/smilies/usmiech.gif)
Paula, bo tak już miała na imię, była zaprzeczeniem wszystkich naszych postanowień, ale od razu zaakceptowała moją żonę i... to przeważyło.
Nasza Paula jest pełna sprzeczności. Nie da się tego opisać w krótkim poście. Tak dla przykładu: coś już mówiła, co nas zaskoczyło, bo przecież przebywała w stadzie, a były to słowa które ktoś kierował bezpośrednio do niej, bo np. swoje imię umiała odmienić na kilka sposobów. Na dodatek zawsze kiedy się rozwrzeszczała, to sama się łajała : NIE WO... NIE WO... NIE WOLNO!!! Gdyby nie zapewnienia hodowcy, w które nie mam powodu nie wierzyć, to pomyślałbym, że Paula miała już wcześniej jakiś dom i jest z tzw. odzysku
![Usmiech :-)](./images/smilies/usmiech.gif)
Na początku było naprawdę ciężko.
Po pierwsze była niesamowicie głośna, tego nie da się opisać słowami. No cóż przebywała w stadzie z innymi papugami. Mieszkamy w domu więc cierpliwie znosiliśmy jej wrzaski, choć lekko nie było. Uczyliśmy ją słów powitania np. Cześć! Jak tylko załapała odpowiadaliśmy entuzjastycznie na ludzkie słowa, zupełnie ignorując wrzaski. I to działa! Na dzień dzisiejszy Paula hałasuje tylko rano, jeśli w jej ocenie spoźniam się z podaniem jej jedzonka i po południu gdy jej zegarek wskazuje porę na wypuszczenie
![Usmiech :-)](./images/smilies/usmiech.gif)
Po drugie Paula nie tolerowała rąk mężczyzny. Tolerowała moją twarz, a nie znosiła dłoni. Stanowiło to spory problem, bo nauczona była lądować na ramieniu, ale gdy próbowałem ją zdjąć z mojego ramienia atakowała moją dłoń, i nie robiła tego delikatnie. Ciężko było nie syczeć z bólu i nie cofać ręki. Krew parę razy się polała. Mimo, że się nie skarżyliśmy, hodowca każdą rozmowę telefoniczną rozpoczynał od pytania czy nie dziobie, co nas bardzo zastanawiało, w końcu żona nie wytrzymała i zapytała dlaczego zadaje za każdym razem takie pytanie, bo owszem gryzie ręce męża przy byle okazji?! Wtedy przyznał, że była przez niego karmiona na siłę bo nie chciała jeść
![:-(](./images/smilies/icon_sad.gif)
Nie napiszę wam, że i to do końca rozwiązaliśmy, ale jest już dużo lepiej. Nadal za mną, a właściwie za moimi rękami nie przepada ale trening "step up" zdziałał cuda i teraz mnie nie gryzie, ostrzega tylko gdy nie życzy sobie kontaktu ze mną, a ja staram się to uszanować, natomiast moja żona oraz dzieci mogą ją nawet głaskać choć nie jest to typ pieszczocha.
Reasumując: jest naprawdę fajnie, bardzo ją wszyscy kochamy, a ona na swój ptasi sposób nas też, a mnie cieszy każdy nawet drobny postęp w moich z nią relacjach.
I teraz pytanie : od samego początku planowaliśmy zakup samczyka do kompletu, mamy zaklepanego ptaszka u tego samego hodowcy. Jest to ptak nie spokrewniony z naszą Paulą i za trzy tygodnie będzie do odbioru.
Ale mamy coraz więcej wątpliwości czy dobrze robimy. Czy nie jest za wcześnie. Paula nadal nie do końca zintegrowała się z nami i czy nowy ptak nie spowoduje, że wszystkie stłumione zachowania nie wybuchną w dwójnasób, a nam będzie dużo trudniej je korygować, bo Paula mając towarzysza nie będzie miała motywacji w postaci naszej aprobaty pożądanych zachowań, że o wychowaniu samczyka nie wspomnę.
Wszelkie rady mile widziane, ale wolałbym opinie doświadczonych kolegów i koleżanek, bo z jednej strony bardzo chcielibyśmy dać Pauli towarzysza, lecz z drugiej bardzo się boimy, że będziemy zaczynać od nowa tylko w dużo trudniejszy sposób
![:-(](./images/smilies/icon_sad.gif)