Skoro w tytule jest "i innych papug" (lub czasopisma...) napiszę o moich falkach.
Jak niektórzy wiedzą, mieszkam od prawie sześciu lat z dwoma gadającymi papużkami falistym. A właściwie z półtorej gadającej papużki, bo Irena w porównaniu z Marianem mówi niewiele i trochę niewyraźnie więc się tak całkiem nie liczy.
(Jego wczorajsze przemówienie przy wymianie wody w baseniku: - Chcesz jeść? Hahahaha, co tu robisz? Idź już!
Irena tylko "Puszku, ptaszku Marian")
Marian zaczął gadać już jako trzymiesięczny młodziak i nie zmieniło się to nawet kiedy po pół roku dołączyła do niego Irena. Był okres, kiedy jego repertuar dzwięków to były prawie wyłącznie słowa, dźwięki z otoczenia (kaszel, czyszczenie nosa

, dźwięk klawiatury) oraz mieszanka dżwięków ludzkonaśladowczych. Tylko krótkie "ćwir" i skrzeczenie pozostało mu typowo papuzie.
Po dołączeniu Ireny obawiałam się, że samczyk tak bardzo zatracił swój naturalny język, że nie dogada się z samiczką. Ale jakos sie udało. Marian "nauczył się" na powrót od Ireny papuziego ćwirlania, natomiast Irena zaczęła powtarzać mówione przez niego słowa.
Teraz potrafią razem dawać długie koncerty typowo falkowego ćwirlania i szczebiotania (szczególnie denerwujące podczas oglądania telewizji), ale i prowadzić długie dialogi i monologi udające ludzką mowę - nie zawsze można to zrozmieć, brzmi to jak trochę rozregulowane obcojęzyczne radio.
Kiedy się nie widzą nawołują się jak prawdziwe papużki faliste. Krótkim, przenikliwym "ćwir!!!!"
P.S.
Marian jest oswojony, Irena jest dzika.