Opiszę teraz swoje doświadczenia... Mam ręczie karmione i dzikie żako, różnopłciowe, które mało się nie zabijało pół roku temu....wzrokiem

teraz wchodzą sobie na klatki, nie kochają się, ale już nie zabijają na swój widok o pręty klatki.Mam dwie oswojone ręcznie karmione kakadu, które po pierwszym miesiącu zaakceptowały się zupełnie , choć pierwszy tydzień moja "piarwsza" kakadu Baby po przywiezieniu Małego odmówiła jedzenia tak to przeżywała. Mam nadzieje że w przyszłości stworzą parę, są ze sobą od stycznia ona ma dwa lata on rok. Mam 5 lor , 6 w drodze. Ręcznie karmione 3 ze względu na agresje rodziców, troje dzikich niekarmionych, choć oswojonych. Mysza była dzikim wolierowym ptakiem teraz przychodzi do mnie jak reszta. Tworzą grupę nie tworzą par. Kuba przebywając na zmianę w domu z żako i młodą lorą, lub w wolierze z pozostałymi ptakami nie jest wogole agresywny, nie wykazuje też zbytniego zainteresowania. To dobrze rokuje na połączenie z innymi ptakami. Jest u mnie dwa tygodnie. Nie wykazywał dotychczas oznak agresji ani wobec domowników w tym męskiej ich części na co uczulała mnie właścicielka. Okazujemy mu dużo uwagi, za co odpłaca się "poprawnym" zachowaniem. Owszem potaki ręcznie karmione mają często spaczoną psychikę, są agresywne i zaborcze, jednak ich połączenie w przypadku spokojnych gatunków a do takich należy ten gatunek ary nie sądzę aby nastręczyło problem. Mam nadzieje że się uda. W przyrodzie często jest tak, że jak jeden składnik ekosystemu jest śladowy trzeba dopełnić system innymi aby zrównoważyć brak tego jednego. Można to przetłumaczyć tak : jak się stworzy dogodne warunki to można nimi zrekompensować niekorzystne elementy. Tak, aby zachować równowagę. Decydując się na ręcznie karmioną towarzyszkę dla Kuby ponoszę duże ryzyko , jednak dobro ptaka je równoważy. Nie mogę skazać na warunki domowe ary z wolnego howu, która w domowej wolierze jako kilkunastoletni ptak się po prostu bedzie zabijać. Takie eksperymenty można robić z mniejszymi ptakami, ale zamknięcie w 4 ścianach wolierowego niekarmionego dzikiego ptaka to ogromne zagrożenie zarówno dla ptaka , domu jak i domowników. Szu ger nie mówimy o nimfie czy innej małej ptaszynie tylko o arze której dziób potrafi wyrwać kawał mięsa. Może ty nie zdajesz sobie sprawy z tego jak wyglada adaptacja w domu wlolierowego ptaka. Adaptowałam Myszę -lorę wielką której loty wielokrotnie kończyły się na ścianie lub oknie w 8 metrowym salonie. niech w takim salonie rozłoży ci skrzydła ara i spłoszona poleci na okna od podłogi do sufitu. Trzeba mieć wyobraźnię, lub zupełnie jej nie mieć :) Istnieje ryzyko niedobrania i braku akceptacji, ale zależy to od osobniczych cech każdego ptaka. Kuba nie wykazuje agresji, bo w poprzednim domu mieszkał w "wolierze" o wymiarach 56cmx56cmx1,2m i był co wieczór nakrywany kocem, nie wiem jak długo. Od roku nie był wypuszczany prawie wogóle. Jego pożywienie stanowiły orzechy ziemne i słonecznik , ciastka i obiady domowe. Ptak zmienił diametralnie warunki bytu i nie ma puki co problemu z jego zachowaniem. Odpłaca się za te warunki zachowaniem. Gdyby było odwrotnie i nastapiło by pogorszenie warunków wówczas mogły by nastapić kłopoty z zachowaniem. W Polsce wiele lat wiedza odnośnie ręcznie karmionych ptaków odnosila się do najczęściej karmionego dużego ptaka jakim było wiele lat żako, a ma one z zasady trudny charakter. Nie należy tych doświadczeń porównywać do pozostałych dużych papug, z których wiele ma zdecydowanie lagodniejsze usposobienie. Nie mam nic przeciwko oswajaniu ptaków poprzez dokarmianie ich w odpowiednim momencie. Ptak oswajany w wieku około 2 miesięcy ma już przeciwciała, enzymy i odporność od rodziców, jak i wzorzec ich zachowań i nie mam nic przeciwko takiemu oswajaniu. Jestem jednak przeciw trzymaniu pojedyńczych osobników. Ptaki oswojone trzymane w parze nawet jeśli nie tworzą pary a są dla siebie towarzystwem nie są tak absorbujące i nie wymagają stalej obecności człowieka. Nie zależy mi na tym aby Kuba się mnożył i jak napisała Arleta był ptakiem rozpłodowym wieńczącym moją kolekcję , bo ptaków nie traktuje w taki sposób. Zresztą ci którzy widzieli w jakim stanie jest Kuba pewnie śmieją się z takiego zwieńczenia , bo w odniesieniu do pięknych kakadu alba to mizerna ara z ubytkami upierzenia raczej ozdobą nie jest i nie ma takiego obowiązku być

Wszystkie ptaki mam w grupie lub parze gatunkowo i Kuba też otrzyma taką szansę jeśli z niej skorzysta to jego szczęście i samicy, która pewnie bedzie w podobnej sytuacji jak Kuba. To ptaki bedą decydowały o tym co ze sobą zrobić gdy na siebie trafią ja stworzę im jak najlepsze warunki do akceptacji reszta będzie ich wyborem.
Dotychczas moje ptaki się akceptują z pominięciem żako , mam nadzieje że i ary jak już bedą dwie to zachowają się podobnie do kakadu i lor, w końcu będa miały dobry przykład i stworzone warunki ku temu.