Z wizytą w Pysiogrodzie
: ndz sie 29, 2010 22:53
Planowany od bardzo dawna, odkladany kilkakrotnie, jednakowoz w koncu sie udal - wyjazd do Basi (pysia34) pod Zielona Gore. Z Warszawki to jedyne 465 km. Zapakowalam w samochod 3 dzieci + gratis w postaci corki Basi - Ani, ktora byla duza i nieoceniona pomoca w drodze przy moich malych potworkach.
Spedzilam prawie tydzien (od poniedzialku do soboty) w totalnie czarnej dziurze, gdzie nie ma zasiegu, nie ma ludzi, sa grzyby
, w samym srodku lasu, nad sama Odra, gdzie predzej Cie komary zezra zywcem niz spotkasz jakiegos ludzia, a mimo to jestem przeszczesliwa ze moglam pojechac.
Pysiogrod uraczyl nas oprocz jedzenia od ktorego w ten tydzien przytylam 4 kg, masa pieknego ptactwa rzecz jasna. I nie mowie tu tylko o tych duzych i drogich, ale nade wszystko o malenkiej drobnicy jaka lata w ilosci jakiegos 30/50 sztuk po szklarni, i ktora to jest oczkiem w glowie Basi ktora kocha wszystko co lata i biega bez wzgledu na kolor, wielkosc, cene i przynaleznosc gatunkowa. One - te malenkie niektore po 7 gram piroek i wystajacych z nich nozek - zachwycaly mnie najbardziej przez deszczowy czas spedzony w domu. Piekne, drobne, wdzieczne stworzenia, buszujace w roslinach i zarciu ktorego Baska zapewnia pod sam sufit
Na szybko bo pora pozna zalacze Wam kilka zdjec z woliery zewnetrzej gdzie u Basienki mieszkaja Kakadu aLba i Barwnice. I to co musze powiedziec to fakt ze od tego momentu - mimo ze wczesniej szalenie podobaly mi sie kakadu - uwazam ze to najwspanialsze ptaki jakie stowrzyla ziemia. Jestem nimi oczarowana do utraty tchu. Tak przyjaznych, pieknych, kontaktowych i miekkich w dotyku
stworzen jeszcze nie spotkalam. Cezary - moje srodkowe dziecko - mimo ze ma niespelna 2 lata, zapalal do nich ogromna miloscia, tulac sie - ku ich wielkiej radosci - przez wiekszosc pobytu w wolierce. Zreszta to widac na zdjeciach.
A sama Basia - gadula jakich malo, wloska mamma donna, wulkan energii i przytulak do potegi entej
Na zdjeciach wystapili: Ja
moje dzieci od najmniejszego: Alexander, Cezary i Wiktoria oraz Basia i Wojtek Krawczykowie. Moj maz ktory dojechal w polowie pobytu, nie zalapal sie na fotki bo je wykonywal 
Spedzilam prawie tydzien (od poniedzialku do soboty) w totalnie czarnej dziurze, gdzie nie ma zasiegu, nie ma ludzi, sa grzyby

Pysiogrod uraczyl nas oprocz jedzenia od ktorego w ten tydzien przytylam 4 kg, masa pieknego ptactwa rzecz jasna. I nie mowie tu tylko o tych duzych i drogich, ale nade wszystko o malenkiej drobnicy jaka lata w ilosci jakiegos 30/50 sztuk po szklarni, i ktora to jest oczkiem w glowie Basi ktora kocha wszystko co lata i biega bez wzgledu na kolor, wielkosc, cene i przynaleznosc gatunkowa. One - te malenkie niektore po 7 gram piroek i wystajacych z nich nozek - zachwycaly mnie najbardziej przez deszczowy czas spedzony w domu. Piekne, drobne, wdzieczne stworzenia, buszujace w roslinach i zarciu ktorego Baska zapewnia pod sam sufit

Na szybko bo pora pozna zalacze Wam kilka zdjec z woliery zewnetrzej gdzie u Basienki mieszkaja Kakadu aLba i Barwnice. I to co musze powiedziec to fakt ze od tego momentu - mimo ze wczesniej szalenie podobaly mi sie kakadu - uwazam ze to najwspanialsze ptaki jakie stowrzyla ziemia. Jestem nimi oczarowana do utraty tchu. Tak przyjaznych, pieknych, kontaktowych i miekkich w dotyku

A sama Basia - gadula jakich malo, wloska mamma donna, wulkan energii i przytulak do potegi entej












Na zdjeciach wystapili: Ja

