Benek - Aleksandretta
: śr cze 27, 2007 16:08
Nie wiem, czy Historia nadaje się do opisania tutaj, ale ten paput niewątpliwie swoje przeszedł. Ben jest u nas od wczoraj - nie bede mydlic oczu, niewiele wiem o większych papugach, ale pilnie sie uczę, juz poderwałam do pomocy znajomą, która ma aleksandrettę większą.
Benek został podobno zakupiony w sklepie zoologicznym w Warszawie jako zwierzątko domowe. Ponoć nie było my tam źle - ganiał po mieszkaniu, sam wracał do klatki...
Potem z niewiadomych powodów trafił do starszych państwa - nie bedę ukrywać, ze ta babcia i dzidek sa już wrozsypce, a sami hodują papużki faliste, kozy i nimfy.
Nie mieli dla niego wystarczającej klatki, wieć zmuszony był zamieszkac z kozami, ktore ewidentnie go nie lubiły i gnebiły - ma pocięty brzuszek i mocno przerzedzone piórka, kiedy go zabieraliśmy lekko krwawił. Wet na szczescie stwierdził, że ranki są prawie wygojone i pierwsza pomoc została udzielona :)
Nie wiem kiedy - zostął przeprowadzony do samodzielnej malutkiej klatki - prawdopodobnie dla papużek falistych i tam siedział zupełnie sam. Z karmieniem tez nie było różowo - prawie same proso, troche płatów owsianych i słonecznika...to wszystko co dostaliśmy.
Przy odbiorze okaząło sie , że ma fatalnie podcięte lotki - nie znam sie na tym, ale to zostąło po prostu zrobione bestialsko - ciachnięte na krótko i już.... nie może podleciec nawet kawałeczek, a jak skacze to mam dusze na ramieniu...
dzisiaj jego pierwszy dzień....daję mu sie oswoic znowym otoczeniem - nie ma na razie klatki, przyjedzie dosłownie na dniach, wiec mieszka w pokoju ...mam nadzieję, że uda mi sie go do siebie przyzwyczaic..będe wdzięczna za wskazówki i rady.
Oczywiscie pilnie przeglądam forum...
A to Benek :
poznaje otoczenie a tak naprawde to się chowa przed nami :cool1:
[/i]
Benek został podobno zakupiony w sklepie zoologicznym w Warszawie jako zwierzątko domowe. Ponoć nie było my tam źle - ganiał po mieszkaniu, sam wracał do klatki...
Potem z niewiadomych powodów trafił do starszych państwa - nie bedę ukrywać, ze ta babcia i dzidek sa już wrozsypce, a sami hodują papużki faliste, kozy i nimfy.
Nie mieli dla niego wystarczającej klatki, wieć zmuszony był zamieszkac z kozami, ktore ewidentnie go nie lubiły i gnebiły - ma pocięty brzuszek i mocno przerzedzone piórka, kiedy go zabieraliśmy lekko krwawił. Wet na szczescie stwierdził, że ranki są prawie wygojone i pierwsza pomoc została udzielona :)
Nie wiem kiedy - zostął przeprowadzony do samodzielnej malutkiej klatki - prawdopodobnie dla papużek falistych i tam siedział zupełnie sam. Z karmieniem tez nie było różowo - prawie same proso, troche płatów owsianych i słonecznika...to wszystko co dostaliśmy.
Przy odbiorze okaząło sie , że ma fatalnie podcięte lotki - nie znam sie na tym, ale to zostąło po prostu zrobione bestialsko - ciachnięte na krótko i już.... nie może podleciec nawet kawałeczek, a jak skacze to mam dusze na ramieniu...
dzisiaj jego pierwszy dzień....daję mu sie oswoic znowym otoczeniem - nie ma na razie klatki, przyjedzie dosłownie na dniach, wiec mieszka w pokoju ...mam nadzieję, że uda mi sie go do siebie przyzwyczaic..będe wdzięczna za wskazówki i rady.
Oczywiscie pilnie przeglądam forum...
A to Benek :

poznaje otoczenie a tak naprawde to się chowa przed nami :cool1:
