7 lat i żadnego kontaktu fizycznego
: sob gru 11, 2010 16:30
Witam.
Dziwie sie sam sobie ze dopiero teraz się wzialem za poszukiwania jakiegos forum o tych ptasiorach.
Mam do opowiedzenia krotka historię ktora zakonczy sie pytaniem. A wiec zatopcie sie w lekturce:
Zielonego chlopczyka zakupilismy 7(!) lat temu. Mial byc pies, jak widac, nie wyszlo xP Poszlismy cala rodzina do sklepu zoologicznego z zamiarem wrocenia z jakims ciekawym ptakiem. Wszystkim spodobala się obrożna, zielona z piekna czerwono-czarną obroża. Sprzedawca mowil ze jest ona młoda i sprowadzona (jesli dobrze pamietam) z Cejlonu. A moze chodzilo mu tylko o kraj pochodzenia? Sam nie wiem. W kazdym razie dostalismy Paputka do przetransportowania w kartonie po pałkach dla chomików lub czyms podobnym, rownie 'ekskluzywnym'.
Ptak, po zlozeniu klatki itp został do niej wpuszczony. Pierwsze zachowania byly.. ciekawe. Zaczal sie wspinac po klatce i zeskakiwac na dno jakby sie popisywal. I na tym skonczyly się jego zachowania dazace do dwustronnego poznania. Od tego czasu Paputek NIGDY nie zblizyl się do nas chocby na dlugosc reki. Stopniowo pozwolil podchodzic coraz blizej i domowników ma jako tako zapamietanych - wie ze jak wloze reke ze slonecznikiem do klatki to nie bedzie uciekal ale jesli wysune reke choc kawalek dalej - pozabija sie o klatke.
Nauczyl sie ze nie chcemy go skrzywdzic na tyle, ze wypuszczony do latania po mieszkaniu wraca do klatki wieczorem i daje się zamknąc. Jesli poloze jakis owoc na stole i bede w poblizu - podleci i doslownie jak z nozem w tylku zabierze owoc i ucieknie. Cale dnie spedza albo na klatce albo wysoko na szafie i przy chodzeniu po mieszkaniu ... ucieka.
Czy ktos ma jakis pomysl czy po 7 latach w ogole istnieje jakas mozliwosc na zdobycie jego zaufania by siadl na nas albo chodzil przy nas bez stresu?
To taki czlonek rodziny ale jego strach jest po prostu nienormalny. Wg mnie po 7 latach to by sie czlowiek z autyzmem przyzwyczail a co dopiero nieco prymitywniejsze zwierze.
Jakie Wasze zdanie?
Dziwie sie sam sobie ze dopiero teraz się wzialem za poszukiwania jakiegos forum o tych ptasiorach.
Mam do opowiedzenia krotka historię ktora zakonczy sie pytaniem. A wiec zatopcie sie w lekturce:
Zielonego chlopczyka zakupilismy 7(!) lat temu. Mial byc pies, jak widac, nie wyszlo xP Poszlismy cala rodzina do sklepu zoologicznego z zamiarem wrocenia z jakims ciekawym ptakiem. Wszystkim spodobala się obrożna, zielona z piekna czerwono-czarną obroża. Sprzedawca mowil ze jest ona młoda i sprowadzona (jesli dobrze pamietam) z Cejlonu. A moze chodzilo mu tylko o kraj pochodzenia? Sam nie wiem. W kazdym razie dostalismy Paputka do przetransportowania w kartonie po pałkach dla chomików lub czyms podobnym, rownie 'ekskluzywnym'.
Ptak, po zlozeniu klatki itp został do niej wpuszczony. Pierwsze zachowania byly.. ciekawe. Zaczal sie wspinac po klatce i zeskakiwac na dno jakby sie popisywal. I na tym skonczyly się jego zachowania dazace do dwustronnego poznania. Od tego czasu Paputek NIGDY nie zblizyl się do nas chocby na dlugosc reki. Stopniowo pozwolil podchodzic coraz blizej i domowników ma jako tako zapamietanych - wie ze jak wloze reke ze slonecznikiem do klatki to nie bedzie uciekal ale jesli wysune reke choc kawalek dalej - pozabija sie o klatke.
Nauczyl sie ze nie chcemy go skrzywdzic na tyle, ze wypuszczony do latania po mieszkaniu wraca do klatki wieczorem i daje się zamknąc. Jesli poloze jakis owoc na stole i bede w poblizu - podleci i doslownie jak z nozem w tylku zabierze owoc i ucieknie. Cale dnie spedza albo na klatce albo wysoko na szafie i przy chodzeniu po mieszkaniu ... ucieka.
Czy ktos ma jakis pomysl czy po 7 latach w ogole istnieje jakas mozliwosc na zdobycie jego zaufania by siadl na nas albo chodzil przy nas bez stresu?
To taki czlonek rodziny ale jego strach jest po prostu nienormalny. Wg mnie po 7 latach to by sie czlowiek z autyzmem przyzwyczail a co dopiero nieco prymitywniejsze zwierze.
Jakie Wasze zdanie?