Problem z zachowaniem nimfy - głośna i nerwowa papuga
: ndz paź 12, 2014 14:11
Witam!
To moj pierwszy post na tym forum:)
Chcialabym sie podzielic moim problemem, dotyczacym nimf. Zaczne od początku.
W lutym kupilismy pierwsza nimfe samice, ktora po tygodniu sie rozchorowala, dostalismy 4 antybiotyki od lekarza ktore podawalismy przez jakis czas, papuzka byla slaba wiec trzeba bylo podkarmiac ją strzykawka... Cale dnie spedzala z nami pod kocykiem.
Po miesiacu bylo wszystko ok. Dokupilismy druga papuzke w tym samym wieku co druga, nimfa mialabyc samcem ale na 80% to samica. Papuzki przez dwa tyg byly w oddzielnych klatkach. Po tym czasie obie papuzki weszly do calkowicie nowej wiekszej klatki. Nigdy za sobą jakos super nie przepadały, teraz mija okolo 7-8 miesięcy jak je mamy i nie wiem co robić...
Papugi nie lubią się, nie dziobią sie do krwi ale wiecznie ta pierwsza samica ktora byla chora przegania tą drugą, krzyczy na nią, nawet gdy ta druga usiądzie gdzies to pierwsza przybiega i ją wygania i sama siada. Mają po tyle samo żerdek, dwie huśtawki, ale to nic nie daje, zawsze ta jedna przegania drugą i próbbuje dziobnac. Szkoda mi tej drugiej bo widac, że jest słabsza, nie stawia sie tylko wiecznie ucieka. O jedzenie sie nie kłócą, nie raz jedzą z tego samego karmika.
Nie wiem czy pierwsza papuga stała sie nerwowa przez ta druga ale nawet nam juz nie da sie dotkac, bo krzyczy. Codziennie są wypuszczane na 2-3h i ta pierwsza sama potrafi usiasc na glowie, na ramieniu, ale nie da sie ściągnac - bo nie da sie dotknąc.
A najgorsze juz jest z jej krzyczeniem, klatka stoi w miedzy salonem a otwarta kuchnia i gdy tylko wychodzimy np. do lazienki zaczyna się krzyk "pi,pi" i bez przerwy, choć bym prysznic brała pół godziny to bez przerwy krzyczy całe poł godziny, az wroce /Tak jest ze wszystkimi członkami rodziny/. Tak samo jest z rana, nie wiem czy ptak czuje ze sie budzimy, jeszcze nikt sie nie odezwie a ona krzyczy...
Ale to tak przerazliwie, ze boje sie, że nie dlugo sąsiedzi zwrócą mi uwage, albo ze sama poprostu nie wytrzymam... Wiem ze ptaki nie raz gwiżdzą, krzyczą, ale nie mialam jeszcze nimfy, która by tak głosno i dlugo krzyczala...
Byc moze jest to przez to, że od małego była ciągle z nami i teraz woli nas niż papuge, ale nie rozumiem czemu w takim razie boi sie rąk i syczy na nas.
Nie wiem co by było teraz dla niej najlepsze, bo strasznie szkoda mi tej drugiej papużki bo widac ze sie boi, nie raz nie wie gdzie usiasc bo jest tak przeganiana. Myslalam ze moze tą pierwszą oddac dla rodziny... moze lepiej byłoby je poprostu rozdzielic i spróbowac połączyc w inne nowe pary... Ja niestety juz nie mam miejsca na nowa klatke i nowe papugi, wiec pomyslalam o swojej rodzinie.
Albo dokupic im 3 papuge, moze wtedy by sie jakos w trojke polubili?
Pomozcie bo juz nie mam pomysłów!!
To moj pierwszy post na tym forum:)
Chcialabym sie podzielic moim problemem, dotyczacym nimf. Zaczne od początku.
W lutym kupilismy pierwsza nimfe samice, ktora po tygodniu sie rozchorowala, dostalismy 4 antybiotyki od lekarza ktore podawalismy przez jakis czas, papuzka byla slaba wiec trzeba bylo podkarmiac ją strzykawka... Cale dnie spedzala z nami pod kocykiem.
Po miesiacu bylo wszystko ok. Dokupilismy druga papuzke w tym samym wieku co druga, nimfa mialabyc samcem ale na 80% to samica. Papuzki przez dwa tyg byly w oddzielnych klatkach. Po tym czasie obie papuzki weszly do calkowicie nowej wiekszej klatki. Nigdy za sobą jakos super nie przepadały, teraz mija okolo 7-8 miesięcy jak je mamy i nie wiem co robić...
Papugi nie lubią się, nie dziobią sie do krwi ale wiecznie ta pierwsza samica ktora byla chora przegania tą drugą, krzyczy na nią, nawet gdy ta druga usiądzie gdzies to pierwsza przybiega i ją wygania i sama siada. Mają po tyle samo żerdek, dwie huśtawki, ale to nic nie daje, zawsze ta jedna przegania drugą i próbbuje dziobnac. Szkoda mi tej drugiej bo widac, że jest słabsza, nie stawia sie tylko wiecznie ucieka. O jedzenie sie nie kłócą, nie raz jedzą z tego samego karmika.
Nie wiem czy pierwsza papuga stała sie nerwowa przez ta druga ale nawet nam juz nie da sie dotkac, bo krzyczy. Codziennie są wypuszczane na 2-3h i ta pierwsza sama potrafi usiasc na glowie, na ramieniu, ale nie da sie ściągnac - bo nie da sie dotknąc.
A najgorsze juz jest z jej krzyczeniem, klatka stoi w miedzy salonem a otwarta kuchnia i gdy tylko wychodzimy np. do lazienki zaczyna się krzyk "pi,pi" i bez przerwy, choć bym prysznic brała pół godziny to bez przerwy krzyczy całe poł godziny, az wroce /Tak jest ze wszystkimi członkami rodziny/. Tak samo jest z rana, nie wiem czy ptak czuje ze sie budzimy, jeszcze nikt sie nie odezwie a ona krzyczy...
Ale to tak przerazliwie, ze boje sie, że nie dlugo sąsiedzi zwrócą mi uwage, albo ze sama poprostu nie wytrzymam... Wiem ze ptaki nie raz gwiżdzą, krzyczą, ale nie mialam jeszcze nimfy, która by tak głosno i dlugo krzyczala...
Byc moze jest to przez to, że od małego była ciągle z nami i teraz woli nas niż papuge, ale nie rozumiem czemu w takim razie boi sie rąk i syczy na nas.
Nie wiem co by było teraz dla niej najlepsze, bo strasznie szkoda mi tej drugiej papużki bo widac ze sie boi, nie raz nie wie gdzie usiasc bo jest tak przeganiana. Myslalam ze moze tą pierwszą oddac dla rodziny... moze lepiej byłoby je poprostu rozdzielic i spróbowac połączyc w inne nowe pary... Ja niestety juz nie mam miejsca na nowa klatke i nowe papugi, wiec pomyslalam o swojej rodzinie.
Albo dokupic im 3 papuge, moze wtedy by sie jakos w trojke polubili?
Pomozcie bo juz nie mam pomysłów!!