Nie wiem jak to się dokładnie stało (ale domyślam się kto jest sprawcą), ale w niedzielę po przyjściu do domu zauważyłem, że moja nastoletnia nimfa ma niesprawną prawą nogę. Objawy są takie, że noga wygląda normalnie, nie widać żadnej opuchlizny, krwi, czegokolwiek, palce proste, paput nogę obciąża i kuśtyka na niej, jedynie nie potrafi chwytać palcami patyków itp. Palce ma tak jakby bezwładne, czasami coś przy nich majstruje, jak chodzi to palce mu się tak jakby plątają, zależy jak łapkę akurat postawi. Oprócz tego paput zachowuje się normalnie, apetyt ma, śpiewa jak zawsze i cały czas szuka towarzystwa mojej aleksandretty (najprawdopodobniej sprawca nieszczęścia, bo przechodzi teraz okres bunga-bunga

) . Śpi teraz poza klatką na szafce, bo w niej miał problemy ze wspinaniem się, jedzenie i wodę ma obok siebie w miseczkach.
I teraz pytanie co z tym zrobić? Czytałem co nieco i na złamanie to nie wygląda, bo paput nogę podnosi i obciąża jak kuśtyka , nie działają tak jak trzeba tylko palce, brak chwytu - więc jak dla mnie zwichnięta. Noga, palce tak jak pisałem wyglądają normalnie. Dzwoniłem wczoraj po weterynarzach, ale prawie wszyscy znają się jak zwykle tylko na psach kotach, jak ptak to rozkładają ręce - zna ktoś z was ewentualnie jakiegoś dobrego weterynarza w Szczecinie do którego ewentualnie byłby sens jechać?