pierwszy raz piszę na tym forum i przeglądając tematy nie znalazłam odpowiedzi na moje pytania wiec mam nadzieje że ktoś mi pomoże.
Moja nimfa ma 9 miesięcy, mam ją od 8 miesięcy. Jest całkowicie oswojona. Uwielbia spędzać czas na ramieniu moim lub męża (nie ma dla niej znaczenia). Już w wieku 4 miesięcy zaczęła mówić "dzień dobry" i potem szło jej coraz lepiej. Teraz mówi już dużo więcej i cały czas poszerza swój słownik. Je nam z ręki, daje buziaki, możemy ją głaskać i nawet tańczy do piosenek i gwizda. A gdy mówi puk puk to nawet dwa razy puka o klatkę

Problem polega na tym że Pako potrafi się nakręcać na zwykłe przedmioty, wtedy staje się agresywny i bardzo trudno go schować. Nakręca się na klapki tzw kapcie domowe, koc, kolano, łokieć. Zaczyna wtedy gadać po swojemu tylko do tego czegoś co sobie upatrzy i gada tak nawet przez pół godziny. Gdy chcemy go odsunąć lub zabierzemy mu to coś to zaczyna nas atakować. Leci z dziobem, rozkłada skrzydła, skrzeczy na nas i sapie.
Wypracowaliśmy jeden skuteczny sposób na schowanie go wtedy do klatki, bo to jedyny sposób żeby się uspokoił. Chwytamy go przez koc i wkładamy do klatki.
Czasem ma taki dzień że zaraz po wypuszczeniu jest niegrzeczny, zwłaszcza do południa. Jak wypuszczam go po pracy koło 17 to jest grzeczniejszy. Nie wiem od czego to zależy.
Ogólnie Pako przy zasłoniętych zasłonach jest cichy. Szaleje tylko za dnia.
Potrafi okropnie skrzeczeć i to bardzo długo.
Klatka jest odpowiednich rozmiarów z tego co czytaliśmy na forach ale i tak planujemy kupić wolierę.
Czy jest jakiś sposób na tą agresję? Bo jak lata taki wściekły to musimy zasłaniać się poduszkami lub przykrywać kocem żeby nas nie dziabnął...