w sierpniu 2015 r. przyleciała do mnie nimfa białogłowa. Przygarnęłam małą ponieważ nie mogłam znaleźć jej właścicieli. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że nie znam się absolutnie na ptaszkach... Papużka dostała klatkę i sporo "zabawek". Trochę poczytałam o zachowaniu oraz odpowiedniej opiece nad nimfami. Mam wrażenie, że ptaszek szybko się do mnie przyzwyczaił (jak wychodzę z pokoju to głośno "nawołuje", tak samo jak słyszy, że wracam do mieszkania - przez jej krzyki muszę ją wszędzie ze sobą zabierać w domu :)). Mini (tak się wabi :)) wydawała się oswojona ale bardzo boi się po dziś dzień dłoni (nie można nawet zbliżyć ich do klatki bo od razu atakuje), za to bardzo lubi przytulać się do buzi albo siadać na głowie
niestety nie mam pojęcia jak interpretować jej zachowanie, ponieważ od dłuższego czasu albo nie chce w ogóle wyjść z klatki, a jak już to zrobi, to nie ma mowy o lataniu czy "przytulaniu". Jest wtedy jakby poddenerwowana. Najgorsze jest jej zachowanie w momencie konieczności powrotu do klatki... Bardzo wtedy atakuje, a nie ma szansy, żeby sama do niej wróciła :( Dodatkowo często (wg mnie) gubi piórka... Już 3 raz wypadły jej długie pióra ze skrzydeł (najpierw z jednego, następnie z drugiego)... Od 3 tygodni mam w mieszkaniu małego psiaka i myślę, że to spowodowało ponowne gubienie piór (czwarty raz). Niestety nie mam też dla papużki za dużo czasu (często nie ma mnie w mieszkaniu)... zwłaszcza od czasu posiadania psa. Martwi mnie, że Mini może się u mnie męczyć i zaczęłam się zastanawiać nad jej wydaniem w dobre ręce. Ciężko jest mi podjąć tę decyzję, bo bardzo się do niej przywiązałam :( I dlatego zwracam się do Was z olbrzymią prośbą o poradę, co powinnam zrobić... Czy dla dobra ptaszka lepiej wydać go komuś, kto będzie wiedział jak się nią zająć i będzie miał dla niej więcej czasu?Będę wdzięczna za jakąkolwiek odpowiedź.
Pozdrawiam,
Anita

?

! ☺