POMOCY! ZROBIŁAM COŚ ZŁEGO I NIE WIEM, CO DALEJ
: sob lut 03, 2018 12:45
Potrzebuję pomocy kogoś doświadczonego z nimfami.
Już ponad miesiąc temu poszłam do sklepu zoologicznego w celu zakupienia małego przyjaciela, bo drugi rok na studiach bez zwierzaka po całym życiu z nimi byłby już nie do wytrzymania. Chciałam kupić pilcha, ale w pierwszym sklepie nie było, współlokatorka popatrzyła na papugi i zapytała "może papugę?". Nie, jedziemy do kolejnego, a w kolejnym, z racji braku pilch, w końcu zdecydowałam się na papugę (swoją decyzję poprę tym, że ojciec współlokatorki hodował kiedyś papugi). Tupensa kupiłam w sklepie Leopardus, podobno dopiero co przyjechał od hodowcy, ale pani nie wiedziała o nim zupełnie nic (gdy spytałam o wiek, powiedziała że może być nawet dwa lata, ona nie wie; w innym sklepie tej samej sieci dowiedziałam się, że oni sprowadzają papugi góra czteromiesięczne, więc nie wiem, w jakim jest wieku). W każdym razie, po zakupie trzymałam go jakiś czas wolno (latał sobie po mieszkaniu), gdy kupiłam klatkę 2-3 dni później wchodził do niej tylko czasami żeby zjeść i się napić i trochę posiedzieć, a tak to siedział u nas na szafce i się gapił, czasami coś pogadał, to mu odgwizdywałyśmy, ale gdy same z siebie do niego gwiżdżemy, to tylko się patrzy.
Dopiero niedawno się dowiedziałam, że musi siedzieć w klatce, więc go zamknęłam 4 dni temu, raz mi uciekł gdy zmieniałam wodę, to musiałam go złapać (pomogłam sobie chustą, i próbowałam go przez nią pogłaskać, ale mnie pogryzł do krwi, więc szybko przestałam).
Serce mi się łamie, bo on w tej klatce czasami (rano i wieczorem przez jakieś 15min) stepuje wzdłuż przedniej krawędzi klatki z lewa na prawo i z powrotem, i to tak przykro wygląda, jakby miał jakąś chorobę sierocą. Czy on naprawdę siedząc w tej klatce się oswoi? Czy dużą "krzywdę" mu/naszym relacjom zrobiłam, pozwalając mu latać po mieszkaniu (przez, prawdę mówiąc, miesiąc od zakupu)?
Druga rzecz to taka, że je tylko proso. Kupiłam mu już cztery różne mieszanki dla nimf (różnych firm), dałam każdej i z każdej wyjada tylko proso, resztę zostawia. Próbowałam mu dać proso senegalskie na patyku, to się go bała, zostawiłam w klatce to po prostu chodzi obok.
Generalnie jest w miarę żwawy, skacze sobie po patykach i tych żerdkach, jeszcze nie kupiłam mu drabinki bo dopiero przeczytałam, że trzeba.
Ale wciąż się mnie boi, ucieka gdy otwieram klatkę, i nie wiem, co robić, żeby się oswoił. Jak długo mam go trzymać w klatce, a później jak często i na jak długo wypuszczać? I co zrobić, żeby mnie polubił?
Już ponad miesiąc temu poszłam do sklepu zoologicznego w celu zakupienia małego przyjaciela, bo drugi rok na studiach bez zwierzaka po całym życiu z nimi byłby już nie do wytrzymania. Chciałam kupić pilcha, ale w pierwszym sklepie nie było, współlokatorka popatrzyła na papugi i zapytała "może papugę?". Nie, jedziemy do kolejnego, a w kolejnym, z racji braku pilch, w końcu zdecydowałam się na papugę (swoją decyzję poprę tym, że ojciec współlokatorki hodował kiedyś papugi). Tupensa kupiłam w sklepie Leopardus, podobno dopiero co przyjechał od hodowcy, ale pani nie wiedziała o nim zupełnie nic (gdy spytałam o wiek, powiedziała że może być nawet dwa lata, ona nie wie; w innym sklepie tej samej sieci dowiedziałam się, że oni sprowadzają papugi góra czteromiesięczne, więc nie wiem, w jakim jest wieku). W każdym razie, po zakupie trzymałam go jakiś czas wolno (latał sobie po mieszkaniu), gdy kupiłam klatkę 2-3 dni później wchodził do niej tylko czasami żeby zjeść i się napić i trochę posiedzieć, a tak to siedział u nas na szafce i się gapił, czasami coś pogadał, to mu odgwizdywałyśmy, ale gdy same z siebie do niego gwiżdżemy, to tylko się patrzy.
Dopiero niedawno się dowiedziałam, że musi siedzieć w klatce, więc go zamknęłam 4 dni temu, raz mi uciekł gdy zmieniałam wodę, to musiałam go złapać (pomogłam sobie chustą, i próbowałam go przez nią pogłaskać, ale mnie pogryzł do krwi, więc szybko przestałam).
Serce mi się łamie, bo on w tej klatce czasami (rano i wieczorem przez jakieś 15min) stepuje wzdłuż przedniej krawędzi klatki z lewa na prawo i z powrotem, i to tak przykro wygląda, jakby miał jakąś chorobę sierocą. Czy on naprawdę siedząc w tej klatce się oswoi? Czy dużą "krzywdę" mu/naszym relacjom zrobiłam, pozwalając mu latać po mieszkaniu (przez, prawdę mówiąc, miesiąc od zakupu)?
Druga rzecz to taka, że je tylko proso. Kupiłam mu już cztery różne mieszanki dla nimf (różnych firm), dałam każdej i z każdej wyjada tylko proso, resztę zostawia. Próbowałam mu dać proso senegalskie na patyku, to się go bała, zostawiłam w klatce to po prostu chodzi obok.
Generalnie jest w miarę żwawy, skacze sobie po patykach i tych żerdkach, jeszcze nie kupiłam mu drabinki bo dopiero przeczytałam, że trzeba.
Ale wciąż się mnie boi, ucieka gdy otwieram klatkę, i nie wiem, co robić, żeby się oswoił. Jak długo mam go trzymać w klatce, a później jak często i na jak długo wypuszczać? I co zrobić, żeby mnie polubił?