Samotna nierozłączka jako pupil?
: sob sty 22, 2011 18:17
Moja przygoda z papugami zaczęła się dość niespodziewanie. Ja i dzieci chcieliśmy mieć kota. Jednak kiedy przedstawiłam nasze plany mężowi, usłyszałam, że kot może się w naszym domu pojawić po jego trupie i jak chcę zwierzątko, to ma ono w niczym nie przypominać kota... Moja odpowiedz zaskoczyła mnie samą bo po krótkim czasie wypaliłam, ze chcę papugę. 9 miesięcy zastanawiałam się nad zwierzątkiem dla nas i żadne ptaki nie były brane pod uwagę.
Tak jak większość ludzi, chciałam mieć słodkiego pupilka, który będzie mi przylatywał na rękę. Czytając dostępne mi książki o papugach, utwierdziłam sie w przekonaniu, że kupując jedną papużkę, nie uczynię jej krzywdy. Wszędzie pisano, ze wystarczy jej poświęcić maksimum 4 godziny dziennie i będzie ona zadowolona z życia. Wybierając gatunek, kierowałam się tym, by papuga miała niewielki dziób i nie zrobiła nim krzywdy dzieciom. Padło na nierozłączkę fishera(chociaż gdybym miała wybierać obecnie, padłoby na faliste lub drobną egzotykę). Do teraz nie mogę zrozumieć, jak facet mający od lat dużą hodowlę falistych i nierozłączek mógł mi wpierać, że samotna nierozłączka jest idealnym pupilkiem dla rodziny z trójką małych dzieci.
Przez pierwsze 4 tygodnie było dobrze, ale potem u Felusia zaczęła pojawiać się agresja. Był problem z wymianą ziarna, wsadzeniem czegokolwiek do klatki, a nawet z podejściem do niej. Feluś potrafił przylecieć z drugiego go końca pokoju, by mnie zaatakować, kiedy zbliżałam się do klatki. Jeśli nie był zamknięty, nie szło usiąść do komputera, bo zaraz przylatywał na biurko i dotkliwie dziobał nas po dłoniach (również dzieci). Sytuacja zaczęła się robić naprawdę nieprzyjemna.
Na szczęście po jakichś trzech tygodniach od zakupu Felka trafiłam na forum o papugach. Jego użytkownicy mnie doinformowali, że jedna papuga w domu to grube nieporozumienie (o czym się sama przekonałam). Postanowiłam mojemu rozbójnikowi znaleźć dziewczynę, co nie było łatwym zadaniem. Po pierwsze, nie miałam na to kasy, ale tu z pomocą wkroczył mi mój nieoceniony tato, dając mi od po prostu 250 zł (na zakup większej klatki i papugi), kiedy powiedziałam mu, jak sprawa wygląda. Gorzej było ze znalezieniem samicy, ale w akcie desperacji kupiłam w ciemno papużkę, którą zobaczyłam dopiero po otwarciu pudełka.
Aby Feluś nie utwierdził się w przekonaniu że jestem jego drugą połówką, ograniczyłam nasz kontakt do minimum (wymiana jedzenia i czyszczenie klatki). Spowodowało to u mojego pupilka narastającą frustrację.
Nigdy nie zapomnę tego, co się stało, kiedy wniosłam pudełko z Mariną do domu. W chwili, gdy samczyk usłyszał jej pierwsze nawoływania, wyglądał jak porażony prądem. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Nigdy później takiego go nie widziałam. Kiedy Marina powędrowała do swojej (oddzielnej) klatki, Felek biegał po swojej jak zwariowany. Widziałam, że bardzo chce polecieć do samicy, ale jakby go sparaliżował fakt pojawienia się jego wielkiej miłości. Bo to jest wielka miłość od pierwszej sekundy. Wtedy zrobił coś, czego nie zrobił ani wcześniej, ani już nigdy później. Stałam 1,5 m od jego klatki. Przyleciał mi na rękę. Potem, przerażony własną odwagą, wrócił na klatkę. Jednak nawoływania Mariny były niczym magnes. Natychmiast wrócił na moją Rękę. Zaniosłam go na niej na klatkę samicy i tam już został do wieczora. Próbował otworzyć jej klatkę, a kiedy mu się nie udawało, patrzył na mnie wzrokiem mówiącym: "Wpuść mnie do niej!!!" Po półtora dnia ich wzajemnej adoracji przez kraty, zlitowałam się i ją wypuściłam. Decyzja o tym, by wylecieć do Felka, zajęła jej 20 s, podczas gdy Felek, będąc sam, 10 dni czaił się przy otwartych drzwiczkach... Marina bardzo szybko wprowadziła się do klatki Felka bez jakichkolwiek sprzeciwów z jego strony. A co najważniejsze, z chwilą, kiedy pojawiła się Marina, agresja Felka Skończyła się, jak nożem uciął. Została rozładowana dzięki kontaktowi z samicą, która potrafiła dać mu to, czego ja nie umiałam. W końcu pojawił się ktoś, kto spędza z nim 24 godziny na dobę.
Moment wprowadzenia się Mariny na terytorium Felka uświadomił mi jak bardzo w życiu papugi jest ważny partner tego samego gatunku. To dla ptaka kwintesencja życia, to, co mu nadaje sens. Bo chociaż nie wiem jak bardzo byśmy naszego ptaka kochali, dawali mu wszelakie smakołyki i zapewnili super warunki, nigdy nie damy mu tego co da mu druga papuga.
Chciałam na własnych doświadczeniach pokazać, jak krzywdzące dla ptaka są nasze egoistyczne zachcianki - ja chcę pupilka. Do tego faktem jest, że przez to, ze nierozłączki są ptakami silnie związanymi z terytorium, na którym przebywają, ciężko jest je połączyć w pary, gdy długo pozostają samotne. A z czasem wręcz może to się stać niemożliwe, jeśli taka papuga uzna któregoś z domowników za swojego życiowego partnera. Nie należy się kierować tym, że są to małe ptaszki, bo ich dzioby są duże i silne. Potrafią bardzo boleśnie dziobać. Jeśli nie podejdziemy profesjonalnie do połączenia nierozłączki z nowym partnerem, może dojść do tragedii. Ptaki te, walcząc w obronie swojego terytorium, potrafią zabić lub mogą same zostać zabite. Taka papuga może też nową papugę okaleczyć.
Mi się pięknie udało łączenie Felka i Mariny, jednak nie zawsze jest tak różowo i niekiedy mija nawet kilka miesięcy, nim ptaki w pełni się zaakceptują. Jeśli chcemy mieć 2 nierozłączki, najlepiej wpuścić oba ptaszki w tej samej chwili do klatki, by ptak wpuszczony wcześniej nie poczuł, że to jego teren, którego będzie chciał bronić. Kupując ptaki, nigdy nie rozdzielajmy parek, bo jeśli to zrobimy, ptak z rozbitego siłą związku może być agresywny względem nowego partnera.
Jeśli przyjdzie nam łączyć nierozłączkę w parę, musimy mieć dla nowej papużki oddzielną klatkę. Początkowo ptaszki poznają się przez kraty klatek, które stawiamy niedaleko od siebie. A następnie po paru dniach możemy wypuścić papużki na wolne loty, by tam poznały się lepiej. O tym, czy zamieszkać w jednej klatce, muszą zadecydować same papugi. Drugą klatkę zbieramy dopiero wtedy, kiedy papugi w pełnej zgodzie siedzą zamknięte w jednej klatce. By zwiększyć szansę na sukces przy łączeniu ptaków, należy w klatkach porozwieszać w jak największej ilości miejsc jedzenie i smakołyki. Tak by po pierwsze, starej papudze pojawienie się nowej kojarzyło się z dobrobytem, a po drugie, by stara papuga nie obawiała się instynktownie, że zabraknie pokarmu dla dwóch ptaków. Zaznaczę że nie chodzi tu o ilość ziarna w karmniku, a ilość źródeł pokarmu.
Nigdy, ale to nigdy nie wkładamy nowej papużki do klatki starej, bo istnieje wtedy bardzo duże niebezpieczeństwo, że taki eksperyment skończy się tragedią. Pamiętajmy, że pozbawienie drugiej papugi nogi, oka czy też życia nie jest dla nierozłaczki problemem!
Tak jak większość ludzi, chciałam mieć słodkiego pupilka, który będzie mi przylatywał na rękę. Czytając dostępne mi książki o papugach, utwierdziłam sie w przekonaniu, że kupując jedną papużkę, nie uczynię jej krzywdy. Wszędzie pisano, ze wystarczy jej poświęcić maksimum 4 godziny dziennie i będzie ona zadowolona z życia. Wybierając gatunek, kierowałam się tym, by papuga miała niewielki dziób i nie zrobiła nim krzywdy dzieciom. Padło na nierozłączkę fishera(chociaż gdybym miała wybierać obecnie, padłoby na faliste lub drobną egzotykę). Do teraz nie mogę zrozumieć, jak facet mający od lat dużą hodowlę falistych i nierozłączek mógł mi wpierać, że samotna nierozłączka jest idealnym pupilkiem dla rodziny z trójką małych dzieci.
Przez pierwsze 4 tygodnie było dobrze, ale potem u Felusia zaczęła pojawiać się agresja. Był problem z wymianą ziarna, wsadzeniem czegokolwiek do klatki, a nawet z podejściem do niej. Feluś potrafił przylecieć z drugiego go końca pokoju, by mnie zaatakować, kiedy zbliżałam się do klatki. Jeśli nie był zamknięty, nie szło usiąść do komputera, bo zaraz przylatywał na biurko i dotkliwie dziobał nas po dłoniach (również dzieci). Sytuacja zaczęła się robić naprawdę nieprzyjemna.
Na szczęście po jakichś trzech tygodniach od zakupu Felka trafiłam na forum o papugach. Jego użytkownicy mnie doinformowali, że jedna papuga w domu to grube nieporozumienie (o czym się sama przekonałam). Postanowiłam mojemu rozbójnikowi znaleźć dziewczynę, co nie było łatwym zadaniem. Po pierwsze, nie miałam na to kasy, ale tu z pomocą wkroczył mi mój nieoceniony tato, dając mi od po prostu 250 zł (na zakup większej klatki i papugi), kiedy powiedziałam mu, jak sprawa wygląda. Gorzej było ze znalezieniem samicy, ale w akcie desperacji kupiłam w ciemno papużkę, którą zobaczyłam dopiero po otwarciu pudełka.
Aby Feluś nie utwierdził się w przekonaniu że jestem jego drugą połówką, ograniczyłam nasz kontakt do minimum (wymiana jedzenia i czyszczenie klatki). Spowodowało to u mojego pupilka narastającą frustrację.
Nigdy nie zapomnę tego, co się stało, kiedy wniosłam pudełko z Mariną do domu. W chwili, gdy samczyk usłyszał jej pierwsze nawoływania, wyglądał jak porażony prądem. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Nigdy później takiego go nie widziałam. Kiedy Marina powędrowała do swojej (oddzielnej) klatki, Felek biegał po swojej jak zwariowany. Widziałam, że bardzo chce polecieć do samicy, ale jakby go sparaliżował fakt pojawienia się jego wielkiej miłości. Bo to jest wielka miłość od pierwszej sekundy. Wtedy zrobił coś, czego nie zrobił ani wcześniej, ani już nigdy później. Stałam 1,5 m od jego klatki. Przyleciał mi na rękę. Potem, przerażony własną odwagą, wrócił na klatkę. Jednak nawoływania Mariny były niczym magnes. Natychmiast wrócił na moją Rękę. Zaniosłam go na niej na klatkę samicy i tam już został do wieczora. Próbował otworzyć jej klatkę, a kiedy mu się nie udawało, patrzył na mnie wzrokiem mówiącym: "Wpuść mnie do niej!!!" Po półtora dnia ich wzajemnej adoracji przez kraty, zlitowałam się i ją wypuściłam. Decyzja o tym, by wylecieć do Felka, zajęła jej 20 s, podczas gdy Felek, będąc sam, 10 dni czaił się przy otwartych drzwiczkach... Marina bardzo szybko wprowadziła się do klatki Felka bez jakichkolwiek sprzeciwów z jego strony. A co najważniejsze, z chwilą, kiedy pojawiła się Marina, agresja Felka Skończyła się, jak nożem uciął. Została rozładowana dzięki kontaktowi z samicą, która potrafiła dać mu to, czego ja nie umiałam. W końcu pojawił się ktoś, kto spędza z nim 24 godziny na dobę.
Moment wprowadzenia się Mariny na terytorium Felka uświadomił mi jak bardzo w życiu papugi jest ważny partner tego samego gatunku. To dla ptaka kwintesencja życia, to, co mu nadaje sens. Bo chociaż nie wiem jak bardzo byśmy naszego ptaka kochali, dawali mu wszelakie smakołyki i zapewnili super warunki, nigdy nie damy mu tego co da mu druga papuga.
Chciałam na własnych doświadczeniach pokazać, jak krzywdzące dla ptaka są nasze egoistyczne zachcianki - ja chcę pupilka. Do tego faktem jest, że przez to, ze nierozłączki są ptakami silnie związanymi z terytorium, na którym przebywają, ciężko jest je połączyć w pary, gdy długo pozostają samotne. A z czasem wręcz może to się stać niemożliwe, jeśli taka papuga uzna któregoś z domowników za swojego życiowego partnera. Nie należy się kierować tym, że są to małe ptaszki, bo ich dzioby są duże i silne. Potrafią bardzo boleśnie dziobać. Jeśli nie podejdziemy profesjonalnie do połączenia nierozłączki z nowym partnerem, może dojść do tragedii. Ptaki te, walcząc w obronie swojego terytorium, potrafią zabić lub mogą same zostać zabite. Taka papuga może też nową papugę okaleczyć.
Mi się pięknie udało łączenie Felka i Mariny, jednak nie zawsze jest tak różowo i niekiedy mija nawet kilka miesięcy, nim ptaki w pełni się zaakceptują. Jeśli chcemy mieć 2 nierozłączki, najlepiej wpuścić oba ptaszki w tej samej chwili do klatki, by ptak wpuszczony wcześniej nie poczuł, że to jego teren, którego będzie chciał bronić. Kupując ptaki, nigdy nie rozdzielajmy parek, bo jeśli to zrobimy, ptak z rozbitego siłą związku może być agresywny względem nowego partnera.
Jeśli przyjdzie nam łączyć nierozłączkę w parę, musimy mieć dla nowej papużki oddzielną klatkę. Początkowo ptaszki poznają się przez kraty klatek, które stawiamy niedaleko od siebie. A następnie po paru dniach możemy wypuścić papużki na wolne loty, by tam poznały się lepiej. O tym, czy zamieszkać w jednej klatce, muszą zadecydować same papugi. Drugą klatkę zbieramy dopiero wtedy, kiedy papugi w pełnej zgodzie siedzą zamknięte w jednej klatce. By zwiększyć szansę na sukces przy łączeniu ptaków, należy w klatkach porozwieszać w jak największej ilości miejsc jedzenie i smakołyki. Tak by po pierwsze, starej papudze pojawienie się nowej kojarzyło się z dobrobytem, a po drugie, by stara papuga nie obawiała się instynktownie, że zabraknie pokarmu dla dwóch ptaków. Zaznaczę że nie chodzi tu o ilość ziarna w karmniku, a ilość źródeł pokarmu.
Nigdy, ale to nigdy nie wkładamy nowej papużki do klatki starej, bo istnieje wtedy bardzo duże niebezpieczeństwo, że taki eksperyment skończy się tragedią. Pamiętajmy, że pozbawienie drugiej papugi nogi, oka czy też życia nie jest dla nierozłaczki problemem!