Właśnie wróciłem z łódzkiej giełdy, więc napiszę parę słów dla zainteresowanych. Jako że kiedyś bywałem tam bardzo często, a ostatnio miałem dłuższą przerwę w tych bytnościach, moja ocena być może będzie trochę z typu tych" Paaanie, kiedyś to była giełda"

) (im człowiek starszy tym większe ku temu skłonności:-)))).Postaram się jednak być obiektywny.
A więc tak; lokalozacja bez zmian (Równa 5), godziny otwarcia ..... no nie wiem dokładnie, bo kiedyś kupujących wpuszczali od szesnastej, a dzisiaj przyjechałem około pół do czwartej i już brama była otwarta, więc albo teraz generalnie wpuszczają wcześniej, albo dzisiaj wyjątkowo (ze względu na fatalną pogodę) wpuścili ludzi wcześniej. Wstęp podobno podrożał do 20zł od osoby, ale jak się wjeżdża samochodem na parking dla kupujących (niby tylko dla prowadzących działalność gospodarczą w branży zoologicznej lub wędkarskiej), to opłata jest taka jak była, czyli 10zł za samochód z dwoma osobami w środku, jak jest więcej pasażerów to chcą coś tam dodatkowo.Co do samej giełdy (skupię się na ptakach) to ogólnie wystrój i cała oprawa uległy wyraźnej poprawie, natomiast wyraźnie zmalała liczba wystawianych gatunków. Być może dzisiaj wielu sprzedających zrezygnowało z przyjazdu z powodu fatalnej pogody, a i pora roku nie ta, bo ptaki przeważnie już po lęgach i większość nadwyżek sprzedana, no ale było jak było. W zdecydowanej przewadze nimfy i faliste, poza tym sporo nierozłaczek, ale same różanogłowe, wśród których "zaplątały" się jakieś dwa młodziutkie fiszerki. Kilkanaście Aleksandret oboźnych, głównie zielonych, ale jskieś lutino, niebieskie i albinosy też były.
Była też młodziutka para (podobno , ale jeszcze płeć nie do odróżnienia "na oko") aleksandret śliwogłowych.Rozelle białolice(standard, lutino i czerwone), kilka rozelli królewskich i po jednej żółtolicej i bladej (lub jak kto woli bladogłowej).Sporo kozich (o przepraszam, teraz bardziej znanych jako chyba modrolotki:-)) żółtych i zielonych, były też nieliczne księżniczki, dwie senegalki i trzy łąkówki wspaniałe, ale nie do sprzedania, bo przywiezione na zamówienie. No i to by było na tyle. A kiedyś regularnie widywałem na giełdzie, żako, amazonki, rzadziej kakadu czy ary, ale bywały też lorysy, papugi czerwonoskrzydłe,liczne i w paru gatunkach łąkówki, lilianki, co najmniej trzy gatunki nierozłączek, kilka gatunków aleksandret, wróbliczki, senegalki a od czasu do czasu trafiały się jeszcze jakieś wyjątkowe rarytasiki. Tak więc teraz jest jakby "gatunkowo" skromniej:-). Ale przy okazji tej wizyty poznałem osobiście WOJTEKZ-a z naszego forum,
który to okazał się być bardzo przyjemnym facetem, chętnym do wszelakiej pomocy i bardzo uczynnym. Jako, że jest częstym bywalcem giełdy zna wszystkich sprzedających i chętnie pomaga w nawiązaniu odpowiedniego (z prawdziwym hodowcą ) kontaktu. Tak więc jeżeli ktoś z forumowiczów wybiera się na łódzką giełdę to chyba warto przy okazji pogadać z WOJTEKZ-em ( po uprzednim kontakcie bo nie w nkażdy czwartek tam jest).
Poza tym spotkałem się (nie po raz pierwszy już) ze znanymi na tym forum przemiłymi hodowcami z Częstochowy (żeby nie było reklamy, to napiszę tylko, że chodzi o Justynę i Andrzeja:-)), którzy regularnie bywają na giełdzie w Łodzi.Przy okazji tego spotkania, odebrałem od nich przepiękną parę świergotek wielobarwnych, oczywiście po uprzednim uzgodnieniu całej transakcji. Być może i innych zainteresuje wiadomość, że coś tam zamówionego w Częstochowie można odebrać w Łodzi, gdzie niektórzy mają bliżej:-)).
Aaaa, zapomniałem, że poza papugami są też i inne ptaki:-), na giełdzie też były, jakieś zeberki, amadyny( ostrosterne, wspaniałe i chyba diamentowe), jakieś astryldy, coś chyba z bengalików i papuzików też było.No i oczywiście kanarki i dość nieliczne gołębie i kury.
Jak pisałem na wstępie, skupiłem się głównie na ptakach, ale na giełdzie jest poza wieloma innymi gatunkami zwierząt także mnóstwo różnistego sprzętu, akcesoriów, pokarmów, podłoży i ogólnie chyba wszystkiego czym handlują sklepy zoologiczne (i wędkarskie).
No i to mniej więcej tyle mojej relacji, być może jeszcze inni coś dopiszą.
Pozdrawiam
Andrzej