Witam.
Odezwał się do mnie poprzedni właściciel Rudiego o opowiedział mi jego historię.
Pozwolę sobie wkleić fragmenty rozmowy.
"on nawet pod prysznic ze mną chodził .Wchodził na rękę i tylko od razu na ramie sie pchał. Powiem Panu jak to się stało ze znalazł sie u mnie .Odkupiłem go całkiem przypadkiem od ludzi z Gubina którzy trzymali go w "chlewiku /kurniku" nie wiem jak to nazwać ,ptak był doszczętnie wyskubany.Żal nam sie go zrobiło sądziliśmy że to z samotności i braku zainteresowania . W domu robiliśmy z żoną cuda na kiju żeby tylko mu było lepiej ,dwa razy przemeblowywaliśmy mieszkanie wszystko pod rudka może miejsce mu nie pasowało.Może zabawki się jakiejś bał to zrezygnowaliśmy z gadżetów bo jak tylko zobaczył choćby wisiorek to panika .Postawiliśmy obok klatki z nasza druga papuga amandą górska ,to samo .Uwielbiał się bawić na dywanie czerwonym kubkiem ,ulubiona zabawa Witaminy w biszkoptach podawaliśmy, uwielbia je . Jak tylko byliśmy w domu ciągle ktoś się nim zajmował .Ale nie mogliśmy tylko ptakiem 24 h się zajmować ponieważ oboje pracujemy i zajmujemy się dzieckiem. Nie mogliśmy sobie poradzić ze skubaniem ,nawet spray na skubanie kupiłem traktując to jako ostateczne działanie ,ale po tym było jeszcze gorzej. Jak normalni ludzie jeździliśmy na wczasy , pierwszy raz latem zajmowali się nim teście ,ale po powrocie zastaliśmy go w jeszcze gorszym stanie więc postanowiliśmy brać go ze sobą ,podróże znosił dramatycznie ,zamkniętą klatkę choć na chwile znosił jak największą kare ! zaraz ciął pióra jak żyletką . Po ostatnim wyjeździe w góry poddaliśmy się ,po prostu nie daliśmy rady a bałem się że zacznie sobie skubać pazurki."
Dziękuję Panu za rozmowę i zachęcam do odwiedzania forum. Dzięki tej rozmowie wiem co Rudi u Państwa lubił, jak się zachowywał i przynajmniej skrawek jego przeszłości jest już wszystkim znany (to już wiem z gdzie się nauczył gdakać jak kura).
Pozdrawiam
Paweł