kilka nowinek....
Koko Charli miał robione dodatkowe badania świadczące o stanie wątroby. Poziom kwasów w normie świadczy o najprawdopodobniej zaburzonym wyniku na skutek zapaści przy usypianiu i stresem związanym z podróżą, a również odwodnieniem, gdyż ptak nie jadł i nie pił z uwagi na stres związany z podróżą i wizytą. Nie jest więc tak źle jak pokazywały pierwsze wyniki. Niebawem będzie miał je powtórzone , jak również Tosia. Tośka z partnerem od samego początku są na dobrej a nawet bardzo dobrej diecie : warzywa , owoce , orzechy, kiełki, ryż, makaron naturalne soki owocowe i wiele innych zdrowych rzeczy
Ich stan wyraźnie się poprawił. Dodatkowo osłonowo oba ptaki dostały preparaty witaminowe i tabletki wspomagające regenerację wątroby.
Właśnie kończę im urządzać oddzielny pokój w którym centralne miejsce zajmuje budka dla Tośki

Tosia zrobiła się bardzo agresywna względem domowników, co świadczy o chęci złożenia jaj. Ze względu na psychikę Tosi i jej samopoczucie postanowiliśmy jej pozwolić na złożenie jaj. Nie wiem czy będą zalężone, czy Koko ją pokryje ale to jedyne wyjście aby jej psychika i hormony przestały wariować.
Uważam że jest to mniejsze zło - pozwolenie na lęgi w jej stanie zdrowotnym, który wyraźnie się nawet na oko poprawił, niż niepozwolenie i doprowadzenie do złego stanu psychicznego jej i partnera.
Niebawem wrzucę zdjęcia pomieszczenia w którym będą obie ary.
Inną sprawą jest przeludnienie salonu

Obecnie są w nim dwie młode lorki, które nie pójdą już z uwagi na temperatury w nocy do woliery zewnętrznej z uwagi na wiek. A stadko ar powiększyło się o tymczasowo przebywającą kolejną araraunę. Dina jest u mnie wstępnie na okres około jednego roku. Obecnie przechodzi socjalizację, która okazuje się o wieeele trudniejsza, niż socjalizacja pozostałych zaniedbanych ptaków. Okazuje się, ze ptak z bardzo dobrego domu

nadmiernie pielęgnowany i pieszczony jest o wiele trudniejszy do przystosowania niż wszystkie dotychczasowe ptaki , które trafiły do mojego domu.
Dina to latające ptasie ADHD

i 3 minut (z zegarkiem w ręku) nie potrafi usiedzieć na miejscu, stale latając po całym domu, do tego dotkliwie karając domowników za wszystko co nie jest po jej myśli bardzo mocnym szczypaniem powodującym nieeezłe siniaki.
Choć zauważyłam, że już są malutkie efekty jej wychowywania w naszym domku
